Usłyszałem dzisiaj o przednim pomyśle na zarobienie łatwych pieniędzy. Krok pierwszy polega na otworzeniu dwóch kont – złotówkowego i walutowego, np. w euro. Warunkiem sukcesu jest zapewnienie sobie możliwości dokonywania przelewów przez Internet, co nie jest szczególnie trudne.
Kiedy mamy już odpowiednie konta, przystępujemy do kroku drugiego: robimy przelew – z konta złotówkowego na walutowe. Wartość przelewu – jeden grosz. Taka operacja musi być zaksięgowana na koncie walutowym, więc bank nie ma wyboru i księguje najmniejszą jednostkę monetarną, czyli jednego eurocenta. W ten sposób uzyskujemy czterokrotne przebicie, zaś czysty zysk wynosi ok. 3 groszy na operacji…
Krok trzeci polega na uruchomieniu wyobraźni. Kiedy już pracuje pełną parą, dokonujemy … 7 milionów przelewów o łącznej wartości 70.000 zł. Podobno ktoś tak zrobił, zarabiając na czysto równowartość ok. 210.000 zł …
Możecie teraz zapytać: co to ma wspólnego z tytułową „Michnikowszczyzną” ?! Okazuje się, że bardzo wiele: o powyższym koncepcie usłyszałem dziś w radiu TOK FM (Agora), a mówił na ten temat Maciej Samcik, dziennikarz „Gazety Wyborczej” (też Agora). Potem zobaczyłem, że wcześniej pisał on o groszowych przekrętach na swoim blogu (dla odmiany: w Agorze), a jeszcze wcześniej w „Gazecie Wyborczej” (Agora do kwadratu). Krótko mówiąc, cała historia jest po uszy zanurzona w Agorze, czyli w Michnikowszczyźnie. Jeżeli nie boicie się tego złowieszczego zjawiska, zajrzyjcie na blog p. Samcika; tam dowiecie się więcej…
Piotr Kaim
Komentarze